Uczynkiem i zaniedbaniem...

2010-07-09 09:38

Jaka to szkoda, że mamy tak krótką pamięć! Jakże się można czegokolwiek nauczyć na błędach własnych i cudzych, skoro się ich nie pamięta? Wraz z upadłymi cywilizacjami i martwymi językami umarło tyle cennych prawd, tyle lat doświadczenia, które nie powinno zostać nigdy zapomniane.

Wolność w dzisiejszym powszechnym rozumieniu (które przypomina raczej rozpasanie) nie tylko nie jest zdrowa, ale jest wręcz szkodliwa. Wolność wyboru jest dana po prostu i z tego tytułu można, na przykład, wszystko konsekwentnie negować. Dojrzała wolność jest celem procesu dorastania i duchowego rozwoju a zostaje osiągnięta z chwilą wykształcenia zdolności do ograniczania samego siebie, powściągania i powstrzymywania się dobrowolnie od pewnych rzeczy, które w przyszłości mogłyby nam i innym zaszkodzić (a te rzeczy są jak kameleony i potrafią wydawać się ładne i dobre...). Mądrość zaś przejawia się w woli osiągnięcia takiego stanu i umiejętności odcinania sobie niektórych dróg i otwierania innych. A bojaźń Boża jest początkiem mądrości (Ps 111,10).

Dusza człowieka jest jak krzew ozdobny: nieprzycinana nie rozwija się i nie trzyma pięknego kształtu, tylko rozrasta się spontanicznie i tu są dwa scenariusze. Bardzo rzadko, ale jednak, zdarza się, że ma naturalnie wrodzoną wystarczająco silną samokontrolę i brak ciągot do złego, a w przeciągu życia nie zdarzy się nic szczególnego, dość potężnego i kuszącego, co by ją zepsuło; wtedy nie grozi jej większe nieszczęście i spontaniczny rozrost krzaczka przyniesie zupełnie ładny widok (btw. są takie drzewa, które właśnie naturalnie rosną piękne i żadnego przycinania im nie potrzeba). Zazwyczaj jednak brak pielęgnacji oznacza nieładną formę, o zarastaniu innych roślinek nie wspominając.

Przeważnie słaba dusza jak grunt przygotowany pod trawnik czy pole, nieuprawiana, niepilnowana zarasta chwastem. Spuścisz na tydzień z oka i masz pracy na następny z pieleniem. Czy nie byłoby łatwiej wyrywać po jednym, gdy tylko widzisz, że wyrasta? Byłoby. Ale jak to w ogóle zobaczyć, że wyrasta? Ano są pewne niepopularne metody, które pomagają wykształcić trzecie oko zwane sumieniem, które jest najlepszym przyjacielem człowieka, jeśli tylko dobrze je wychowa.

Dlaczego nikt nie proponuje zniesienia ciała politycznego, jakim jest państwo? Bo byłby to absurd i koniec świata, bo bez prawa ludzie stają się występni i sami by się wytępili. Dlaczego nawet zdolne dzieci potrzebują nauczyciela? Bo bez pomocy, nadzoru i bata nad głową będą wolały w okresie wzrostu przyziemne przyjemności od nauki i nie przekroczą progu rozmiłowania w wiedzy, za którym to czyste pragnienie każe im kształcić się samym w nieskończoność. To dlaczego biali ludzie (zdawałoby się wbrew logice) wyłamują się spod prawa religii? Ponieważ w nierozwadze i inteligenckiej pysze wydaje im się chyba, że na 100 okrętów bez steru i sternika 95 nie zboczy z kursu i dotrze szczęśliwie do celu (lub w ogóle o tym nie myślą). Nic bardziej mylnego, stanie się dokładnie odwrotnie: tylko 5 nie zboczy z kursu i dotrze szczęśliwie do celu, a pozostałe zboczą, będą się tułały po wodach, a na koniec rozbiją się na rafach.

Najbardziej niepokojącą cechą ludzi dzisiejszego świata jest nieostrożność, i to paradoksalnie przy całej tej zachowawczości, często przesadnej, do której nas szkolą. Każdy zamyka dom, a większość sprawdza jeszcze, czy jest na pewno zamknięty, ale mało kto tak strzeże swego wnętrza, jak wnętrza swego domu. Wszyscy myją zęby, a wielu męczy się jeszcze z płynami do płukania ust i nitkami dentystycznymi. A duchowa higiena? Nie ma. Strach pomyśleć, jak by wyglądało to niematerialne, gdyby je zmaterializować.

Można nie wierzyć w Boga, w żadnej postaci, ale czynne wspieranie likwidacji religii bez substytutu, który by utrzymał te wszystkie wartości, potrzebne jak powietrze, jest pomysłem poronionym. Wewnętrzne bezprawie doprowadzi do tego samego, do czego by przywiodło zniesienie praw w wymiarze społeczno-politycznym, czyli do upadku, który nastąpi w końcu w wyniku nasilających się zachowań destrukcyjnych wychodzących z wnętrza społeczności a skierowanych w nią samą.

W Anglii dzieci się zasztyletowują pod szkołami, dziewczyny w moim wieku miewają za sobą po dwie aborcje i jeszcze kilka je w tym tempie czeka... A warto przy tym mieć na względzie, że państwo znacząco ograniczyło tu możliwości wychowawcze rodziców i wszystkich innych, tak że dzieci stały się bezkarne i zanim skończą 18 lat są już nierzadko bezwzględnymi przestępcami. Właśnie dlatego, że nie ukształtowały się moralnie, a wyrosły tylko emocjonalnie i fizycznie jak zwierzęta. Przykro patrzeć.

Jeżeli nie zmieni się to, do czego zmierza Polska, za kolejne -dziesiąt lat matki będą się bały synów (jak to się zdarza w UK). I w ogóle wszyscy będą się bali dzieci, bo będą wobec nich bezradni (jak to jest w UK). Stąd też bardzo zachęcam do dbałości o coś więcej niż wypasione kino domowe i boskie wdzianka, zwłaszcza jeśli się ma dzieci lub z nimi do czynienia, a żyje się w państwie skłonnym upaństwowić dzieci, czyli pozostawić je bez wychowania, ale na pastwę indoktrynacji politycznej. Pewne wartości i autorytety są niezbędne, by utrzymać 95% jednostek społecznych w odpowiednim, czyli zdrowym i dobrym, służącym sobie i innym, kształcie. I naprawdę, od Boga nic lepszego nie ma (lub nie wymyślono, jak chcą ateiści) w tym względzie, i w żadnym innym zresztą...

„Amate poenas” (82) says Tantalus to his fellow-sufferers in Tartarus. Love them indeed, for they save you from the sins to which the flesh is heir. “When will it be granted to me,” adds Tantalus (82-83), “to escape from the world of the living?” (Co znaczy: “Kochajcie kary (82) mówi Tantal do współcierpiących z nim męki w Tartarze. Kochajcie je rzeczywiście, ponieważ one ocalają was od grzechów, które dziedziczy ciało. Kiedy tego dostąpię – dodaje Tantal (82-83) – żeby się wydostać ze świata żyjących?) Joe Park Poe, An analysis of Seneca’s ‘Thyestes’.

Oczywiście, nie sesyjki biczowania się wieczorami, ale gdy jest post (wspaniale zgrany czasowo z przyrodą), to może go warto w jakiejś samemu ustalonej (najlepiej niezwiązanej z jedzeniem i niejedzeniem) mierze zachować i jakoś spróbować przeżyć, bo nie jest pozbawiony sensu. Nie klepanie paciorków, choć i to jest lepsze niż nic, ale modlitewna rozmowa – Bóg jest fascynującym rozmówcą, choć nauczenie się prowadzenia tych rozmów to dość długi i trudny proces. Nie ostentacyjne rozdawanie jałmużny, ale prosta pomoc jeden na jeden (najlepiej ze zobowiązaniem do milczenia, jeśli to większa sprawa) lub bez wiedzy odbiorcy. Muzyka i wszelka głośna aktywność bywa miła, ale nie 14 h ludzkiej przytomności na dobę, od czasu do czasu dłuższa cisza jest zbawienna – niesamowite rzeczy w niej właśnie można usłyszeć. Nie żadne spektakularne gesty, ale po prostu na co dzień kierowanie się dobrem drugiego – najprostsze i zarazem najdoskonalsze dobro to nieczynienie zła (btw. Największym złem, na które cierpi świat, to nie siła złych, lecz słabość dobrych, jak powiedział Montesquieu), wystarczy nie robić drugiemu źle, żeby być dobrym, czyli dosłownie nie chodzi o robienie tzw. dobrych uczynków, które kojarzą się z wysiłkiem, tylko przede wszystkim o nierobienie złych. Na olbrzymią skalę mamy dziś do czynienia z myleniem i gruntownym nierozumieniem podstawowych pojęć. Praktyka religijna to w istocie nieustanne przeżywanie i wcielanie w życie Ewangelii, czynne naśladowanie Boga. Chodzenie do kościoła i sakramenty tylko do tego uzdalniają – dlatego mówi się o nich jak o posiłkach, duchowych pokarmach, że umacniają, dają siłę do takich zachowań. A żeby było zabawniej, łacińska msza kończyła się stwierdzeniem: Ite, missa est (Idźcie, msza trwa). To jest sedno sprawy, a Rydzyk & Company i parafialna pedofilia to owoce zaniedbania, duchowego zapuszczenia się, od którego i kapłan nie jest wolny...

Jeżeli Ty i ja pokłócimy się z mojej winy, to o tym, na ile mi zależy na zgodzie z Tobą, czyli – innymi słowy – jak mocno Cię kocham, będzie świadczyło to, jak szybko Cię przeproszę, czyli jak długo pozwolę Ci pozostawać nieprzeproszoną/nieprzeproszonym. Im więcej jest we mnie miłości własnej (owocującej tchórzostwem), tym mniej miłości do Ciebie (owocującej odwagą), słowem, im wyżej cenię co innego od zgody między nami, tym dłużej sobie poczekasz. A już tyle lat temu Seneka napisał: Respice celeritatem rapidissimi temporis, cogita brevitatem huius spatii per quod citatissimi currimus, observa hunc comitatum generis humani eodem tendentis, minimis intervallis distinctum etiam ubi maxima videntur: quem putas perisse praemissus est. Quid autem dementius quam, cum idem tibi iter emetiendum sit, flere eum qui antecessit? Czyli: Zważ na prędkość czasu, który bardzo szybko ucieka, pomyśl o krótkości tego okresu, przez który bardzo spiesznie biegniemy, przyjrzyj się temu tłumowi rodzaju ludzkiemu, zmierzającego do tego samego miejsca, rozdzielonego bardzo małymi odstępami, nawet gdy wydają się ogromne: ten, o którym sądzisz, że zginął, został przed tobą wysłany. Czy zatem coś bardziej szalonego, niż opłakiwać kogoś, kto pierwszy przeszedł drogę, którą i ty musisz przebyć? (Listy moralne do Lucyliusza, ks.16, list 99, w. 7). Aż się prosi w ramach kontynuacji myśli o cytat z Ewangelii Łukasza (23, 28-31): Lecz Jezus zwrócił się do nich i rzekł: "Córki jerozolimskie, nie płaczcie nade mną; płaczcie raczej nad sobą i nad waszymi dziećmi! Oto bowiem przyjdą dni, kiedy mówić będą: 'Szczęśliwe niepłodne łona, które nie rodziły, i piersi, które nie karmiły'. Wtedy zaczną wołać do gór: Padnijcie na nas! I do pagórków: Przykryjcie nas! Bo jeśli z zielonym drzewem to czynią, cóż się stanie z suchym?".

Wyszukiwanie

Niech żyje wolność słowa!

Nie znaleziono żadnych komentarzy.