Bezinteresowność

2014-03-02 21:12

Syty głodnego (ani prosty trudnego) nie zrozumie. Niektóre podmioty nie porozumieją się nigdy w żadnym języku. Rozumienie nie jest jednak takie ważne. Większą wagę przypisuję próbom zrozumienia… W ogóle wszelkim próbom. Że pada w próżnię, że jest ignorowane, niepoważane, uznawane za głupie, że niczego nie zmieni – to mają być powody do inercji? Każda inwestycja musi się zwrócić? Sprzeciwiam się: rzucam w próżnię, jestem ignorowana, niepoważana, uznawana za głupią i niczego nie zmieniam. Niczego poza sobą. Czyli jednak zmieniam wszystko, co mogę.

Wszędzie pełno nawoływania do nieustępliwości w spełnianiu marzeń - no i ilu spełnia? Gdyby tylko wszyscy ci zachwyceni sloganem ludzie istotnie znaleźli odwagę do wprowadzenia kilku zmian w swoim sposobie bycia! Czy ktoś rzeczywiście się zachowuje jakby miał jutro umrzeć? Bo ja owszem, skutkiem czego wciąż napotykam te zdziwione oczy, które się nie spodziewały, nie podejrzewały, nigdy by nie przypuściły...

Złote myśli, że miłość taka wieczna i że prawdziwa nigdy nie umiera - for real? Przecież ciągle ktoś już kogoś nie chce więcej widzieć i nie spojrzy, komuś się kończy cierpliwość na zawsze, ktoś już w coś nigdy nie uwierzy, komuś się już nie chce i nie zachce.

Nic przyjemnego w byciu śmieszną, ale bardziej się boję nie podejmować działań, które mnie na śmieszność narażają. Na pocieszenie powiem, że śmieszność ostatecznie prawie się nie zdarza. Ze zrozumieniem czy bez niego, częściej występuje respekt. Daje się za to odczuć specyficzny rodzaj samotności, bo trudno żyć maksymalnie na świecie pełnym ludzi, którzy nawet istnieć się boją. Pomyśleć samodzielnie, w związku z czym powiedzieć czy zrobić coś niekonwencjonalnego, jest gorzej niż umrzeć!

Wyszukiwanie