Biało na czarnym

2011-02-03 10:52

Jest w życiu mnóstwo zachwycających rzeczy, ale zachwyt nad życiem samym? Bez przesady. Skąd pomysł, że to tylko przejściowe załamanie? Pewnego razu niechęć przyszła, zasiedziała się i tak chyba czeka z własnym wyjściem na moje... Niebezpieczne załamania są jednak dla nastolatków – na dorosłych czeka codzienna konfrontacja: walka i udręka, chociaż czasem ktoś opowie w trakcie świetny dowcip albo można zobaczyć piękne miejsce, albo porozmawiać z ciekawym człowiekiem… To śmiech jest krótki, szczęście jest ulotne, ale nie udręka. Sprawdzam od 14 lat codziennie, czy jeszcze jest, i stwierdzam, że można na niej polegać – it is always there for you :D (zawsze tam dla Ciebie jest, gdy jej „potrzebujesz”). A okoliczności towarzyszące towarzyszą sobie tejże udręce, ale żeby były ich źródłem? Nonsens. Jednostka jest źródłem, to w człowieku tkwi problem, nie w jego środowisku, nie w zdarzeniach jego życia. Niektórzy ludzie po prostu miewają dni lepsze, nie gorsze. Obserwator-łódź-podwodna pojmie to w lot, ale obserwator-boja weźmie normę za chwilowe obniżenie nastroju. Czy to jego wina? Nie bardzo… Wszak jest na co dzień starannie i umiejętnie oszukiwany. Nawet używa się nomenklatury, z którą się nie zgadza, by być rozumianym! (Powszechne niezrozumienie trudno na dłuższą metę wytrzymać, bo wywołuje ciężkie poczucie izolacji. A zwykle im więcej się tłumaczy, tym mniej się jest rozumianym. Czasem więc za płytkie acz rozległe kłamstwo kupuje się pozór przynależności do grupy, poczucie należenia, słowem, wakacje od samotności. Drogie, ale jest się już sobą tak zmęczonym, że się tę cenę płaci, bo na dalszą konfrontację ze świadomością własnej nieprzystawalności chwilowo nie ma się siły).

Nie nudzę się, czasem nawet naprawdę świetnie się bawię, ale jednak mam wrażenie, że już strasznie długo czekam na napisy w tym filmie i jestem zmęczona. Jutro wcale nie będzie lepiej, chociaż może wypadnie lepszy dzień; ale nawet jeśli, i tak będę dalej w tej samej  czarnej *****.

Jeden z tych wierszy, od których się ostatnio nie mogę oderwać, wypada tu serdecznie polecić. Jeśli mi się kiedykolwiek ostatecznie powiedzie złożyć akceptowalny przekład (a będzie to niebywale trudne z uwagi na to, jak wiele niepowtarzalnie – chyba jednak – cudownych zabiegów Hopkins w nim przeprowadził), zamieszczę. Jeśli nie, przełożę go prozą i wyjaśnię, o co w ogóle chodzi. Tymczasem niech się cieszy uważny czytelnik znający angielski:

 

 

Spring and Fall

 

to a young child


Margaret, are you grieving
Over Goldengrove unleaving?
Leaves, like the things of man, you
With your fresh thoughts care for, can you?
Ah! as the heart grows older
It will come to such sights colder
By and by, nor spare a sigh
Though worlds of wanwood leafmeal lie;
And yet you will weep and know why.
Now no matter, child, the name:
Sorrow’s springs are the same.
Nor mouth had, no nor mind, expressed
What heart heard of, ghost guessed:
It is the blight man was born for,
It is Margaret you mourn for.

 

Gerard Manley Hopkins

Wyszukiwanie