Co się stało
gorzkie krople mojego smutku ciężkiego
ciężkie chmury mego żalu gorzkiego
z ulic do studzienek ściekają
w wielkim mieście,
w którym nie ma nikogo...
wsiąkam w tynk ludzkiej skóry ulewnie,
osadzam się piachem na szybach ich oczu,
lecz zmywają mnie w wonnej kapieli
razem z brudem dnia codziennego
i nazajutrz nie ma po mnie śladu.
jeszcze jestem, jeszcze dźwigam jak krzyż mój parasol,
który miał mnie ochronić
przed deszczem spadającym na mnie niespodziewanie,
przed wiatrem obojętnie świszczącym mi w uszach,
przed gradem, niebieskim kamieniowaniem,
wielokrotną, jednoczesną raną jednej broni.
to latarniane światło jak gwiezdne nad stajenką
przynosi mi dobrą nowinę,
że jeszcze żyję,
więc mogę się jeszcze poprawić,
jest jeszcze czas, żeby naprawić
całe me zło.
że tu jestem i taka –
co się stało?