Klatki

2010-05-01 00:00

Klatka czasu, w której wyliśmy zamiast śpiewać,

spadła jak winda –

trzasku uderzenia o dzisiaj

nikt już nie usłyszał.

 

Ty ochrypłeś, słowiku, chorujesz...

Głos Ci się łamie, nie ma w nim siły, radości...

Ja chodzę znowu na lekcje śpiewu –

czasem fałszujemy, ale zwykle idzie nam dobrze.

 

Spisałeś w listach swój głos, czyniąc go całkiem bezbarwnym...

Po przebudzeniu łykasz gorzką pigułkę codziennej trzeźwości,

golisz senne marzenia – nie zdążą nigdy podrosnąć...

Oto Ty z gładką twarzą, jaki „powinieneś”, uczysz się roli...

 

Nie. Nie powinieneś nie być sobą.

Wyszukiwanie