NHS i inne

2010-06-10 14:23

Właśnie dostałam list z NHS (National Health Service, czyli Krajowa Służba Zdrowia) i od razu pomyślałam, że chcą mi zabrać trochę szpiku albo krwi (całą resztę tkanek i organów też im zapisałam, ale dopiero post mortem, więc nie mogło o to chodzić). A tu niespodzianka: nie chcą mi wcale zabrać, tylko dać! Może żeby te tkanki i organy były w miarę zdrowe, brytyjska służba zdrowia zaprasza wszystkie kobiety w wieku 25–49 co trzy lata i w wieku 50–64 co pięć lat na rutynową kontrolę stanu zdrowia szyjki macicy. Jedyne, co trzeba zrobić, to zadzwonić do przychodni i umówić się na badanie, a potem odebrać wyniki; nie ponosi się żadnych kosztów czyli.

        Do listu dołączony jest zestaw ulotek informacyjnych (napisanych po brytyjsku w amerykańskim stylu wprawdzie, ale jednak spełniających dosyć dobrze swoją funkcję). Przykuło moją uwagę, że jest się bardziej narażoną na raka tejże części ciała, jeśli (m.in.) miało się kilku bed-fellowów (towarzyszy łoża) albo takiego bed-fellowa, który miał kilku. Ile to jest kilku? Hmmm... Tu chwila refleksji: wobec tego pewnie niemal wyłącznie (póki co) niepokalane (przynajmniej cieleśnie przez innych) odetchnęły spokojnie po przeczytaniu tego punktu, bo większość raczej albo sama się puszcza(ła), albo trafi(ła) na kogoś, kto to robił (i nie powiedziała mu, żeby spadał, w imię chrześcijańskiego miłosierdzia...) :/.

        Niżej z kolei rzuciła mi się w oczy informacja, żeby zasięgnąć porady lekarza, jeśli się nigdy nie uprawiało seksu ani z mężczyzną, ani z kobietą (jak rozumiem po przekroczeniu pewnego wieku, kiedy to ludzie mają już takie doświadczenia zazwyczaj za sobą). Ciekawe bardzo, jakiejże porady mógłby wówczas udzielić lekarz. Polecić portal randkowy albo zarejestrowanie się na skypie, na który od czasu do czasu przychodzi pean opiewający wdzięk i umiejętności rosyjskich dziewcząt? Przepraszam, głupi żart...

        No to dodam jeszcze, że w UK można iść do GP (General Practitioner, czyli internista) i oznajmić, że nie chce się mieć dzieci, ale chce się uprawiać seks, w związku z czym przydałoby się jakieś zabezpieczenie. Po takim zaś exposé można albo dostać (i dostawać) prezerwatywy, albo zainstalować sobie odpowiedni implant (też za darmo), który załatwi sprawę na trzy lata. To w dużym stopniu wyjaśnia nie najlepsze prowadzenie się tutejszych dziewczynek... Niestety są to chyba „dobrodziejstwa” tzw. bezstresowego wychowania i niewiary... W 2008 roku ok. 43 tysięcy dziewczyn poniżej lat 18 zaszło w UK w (tzw. niechcianą) ciążę – najwięcej w Europie. I w tym momencie staje się zrozumiałe, że od czego nie uchroni wychowanie i wiara, temu musi zapobiec jakoś The Department of Health (Departament zdrowia), bo inaczej kraj zbankrutuje na benefitach dla dzieweczek-dziweczek jak multiojciec na alimentach. Szkoda, że dzieci nie uczy się miłości, tylko wychowania seksualnego :/. A jak się nie uczy ani jednego, ani drugiego, to już w ogóle...

        Nie wiem, dlaczego ludzie (generalizując) nie widzą, że im dłużej i bez opamiętania pasą się jak owce na tej łące upragnionej acz przereklamowanej i nierozumianej wolności, tym bardziej się zezwierzęcają i głupieją. Obrzydliwi, bo nieusprawiedliwieni...

 

Wyszukiwanie

Niech żyje wolność słowa!

Nie znaleziono żadnych komentarzy.