Patrzę na niego
patrzę na niego, kiedy nie widzi... bezpiecznie
...bez obawy o niezręczne napotkanie jego spojrzenia
patrzę na niego z troską... jak matka na dziecko
i z ślepą miłością... jak dziecko na matkę
patrzę na jego piękne ręce, jak wykonują zwykłe czynności –
przewracają kartki w zeszycie... wiążą sznurówki...
to przecież te same ręcę, które mnie dotykały
...te same, które nosiły mi cięższe książki
oczy, od których uciekam, to przecież te,
w które uwielbiałam się zagłębiać...
dźwięk jego głosu to nadal ten, który zabijał moją ciszę
i wypełniał próżnię ducha... ten sam, który sprawia mi dziś ból
patrzę na niego, zastanawiam się i nie wiem, gdzie się ukryli(śmy) –
mój On i jego ja...
chłód zastąpił dotyk
...zamiast pocałunku potężna tęsknota
uwięziona w trudnym udawaniu,
że nie rani mnie jego bliska dalekość