postDekadencja

2012-01-17 20:37

Zobaczymy, co z tego będzie. Waham się między ulgą i zawodem i nie zdecyduję się nigdy. Niektórzy ludzie całe życie spędzają na przygotowywaniu się do tego, co im się może w życiu przytrafić, ale faktycznie gotowi na cokolwiek są – o zgrozo – cokolwiek rzadko… Czasem można mieć nadzieję na rzeczy przeciwne, tzn. na dobre strony owych przeciwnych dróg rozwoju wypadków, ściśle rzecz biorąc. Miewam. Mam.

Czy by mnie tak obchodziły rzeczy nieotrzymane? Czy miałabym jeszcze czas i ochotę na czynienie gorzkich uwag na temat rzeczy niedających się już zmienić? Czy mogłabym jeszcze wyrażać jakikolwiek żal czy skargę? Czy bym przypadkiem nie osiągnęła nareszcie tego, do czego w sumie dążę? Zrezygnowałam już chyba/prawie z oporu. Trochę mam już dosyć kształtowania mojego losu i spędzania wolnych chwil na myśleniu jak by tu najlepiej zagrać i uniknąć błędu. Czy ja chcę mieć życie pełne wiadomości o kryzysach finansowych na świecie, przedwyborczej, wyborczej i powyborczej propagandy i wszelkiego typu indoktrynacji? Zagrożenie trzecią wojną światową jest oczywiście poważne i nawet mnie potrafi wyrwać z zadumy, ale jeżeli dojdzie do konfliktu militarnego, to będzie wszystko jedno, gdzie i z jakim wykształceniem, i z jakim doświadczeniem zawodowym zastanie mnie ta sytuacja, natomiast liczyć się będzie, na jaką, na na ile spełnioną i szczęśliwą spadnie to wszystko. No właśnie.

Wyszukiwanie