Przejrzyste

2012-11-05 22:01

Życie przyniosło mi rozpacz, która bardzo chciała odebrać mi życie, ale ostatecznie okazała się nie dość (wy)trwała. Tylko że teraz siedzę skutecznie przypięta na karuzeli, uparcie mijając ten sam krajobraz. Są detale, którym usiłuję lepiej się przyjrzeć, ale karuzela kręci się na to za szybko. Z każdym obrotem udaje mi się zobaczyć dokładnie tyle samo – wyraźny slajd, lecz nic prócz tego… Wypatruję dalej, tak jakbym miała jakiekolwiek szanse osiągnąć niemożliwe; tak jakby kręcąc się w  kółko, można było dokądkolwiek dojść…

Nareszcie mogę bez obaw otwierać rano oczy. Po trzech latach udawania, że otaczało mnie co innego, niż mnie otaczało rzeczywiście, czuję się wręcz nieswojo z tymi otwartymi szeroko oczyma. Podoba mi się bardzo (choć ma swoje nieliczne mankamenty). Nawet białe ściany, za którymi zwykle nie przepadam, obecnie sprawiają mi pewną przyjemność. Nasze sanktuarium wyjątkowości, nasz azyl przed tandetą mebli ze skejki i plastiku, prawie gotowy. Lubię tu patrzeć na Liveratora, któremu – dla odmiany – sufit nie wisi zaraz nad głową. Krótko mówiąc, ze szczurów awansowaliśmy na ludzi. W końcu lubię być w domu.

Zaktualizowałam niektóre definicje, ponieważ musiałam powiedzieć sobie prawdę, nawet jeśli ma to być prawda szaleńca. I zapamiętałam następującą myśl: I've done the vilest things, foulest things, but I've done them superbly. I feel innocent now. (Zrobiłam rzeczy najokropniejsze, rzeczy najbardziej plugawe, ale zrobiłam je wspaniale. Teraz czuję się niewinna).

Wyszukiwanie