The life of the self is found in the life of the other (Życie własnego ja jest odnalezione w życiu tego drugiego)

2012-04-22 21:37

Tyle w tym jest wstydu; człowiek się nie nadąża karać. Chce się odczuwać głód, pozostawać głodnym; chce się niknąć w oczach i zniknąć naprawdę, na zawsze. Chce się, by na nas nie patrzono, gdyż ciąży nam (i na nas) klątwa odmienności, przez którą tak głęboka jest nasza samotność. Staramy się ją przełamywać bez sensu, ponieważ nasze kuliste i dwunożne więzienia mieszczą nas bez względu na to, jakiego jesteśmy rozmiaru… Z siebie się żywi nie wydostaniemy, ot co. A jednak widzimy w tym coś pięknego, że nasz szary brud, nasz smog filtruje się w naszych w oczach i wypływa czysty, pozostawiając je lśniącymi… Czerpiemy wielką przyjemność z widoku fikuśnego układu plasterków cytryny w szkalnce wody i z energetyzujących połączeń kolorów, gdy oplatają czyjeś zgrabne ciało. Cieszy nas prawdziwie i dogłębnie choćby chwilowe poczucie intensywnej jedności z drugim albo ładny krajobraz czy fasada budynku (o co w dzisiejszych plastikowo-szklanych czasach coraz trudniej), ale to wszystko nie przeszkadza nam za moment zapaść się w naszym – zawsze na nas czekającym wewnątrz – bagnie lub szczerze rozpaczać w duchu z powodu tego, co nam nieoczekiwanie i nieproszone przyszło do głowy. I o to tylko właściwie chodzi, że bardzo chcemy nie być sobą, ponieważ siebie nie znosimy, a bycie sobą przymusza nas do pozostania sobą (nawet wtedy, gdy tego nie chcemy w najwyższym stopniu), czyli do bycia kontrastowym, czyli do wyobcowania, czyli do tęsknoty za rozstaniem się ze sobą, które nas tak dręczy, nareszcie. Stąd nieustannie podejmuje się próby zabicia postaci bieżącej i szuka się innego siebie w czym innym, budując inne wokół innego, gdzie indziej, z kim innym. Szuka się wyjścia, jak każdy uciekinier. Pech, że się jest raz jak ten chomik w kółku, raz jak ten chomik, który z tęsknoty za właścicielem zeżarł na raz wszystko, co mu pan zostawił do żarcia (plus trociny), i zdechł.

Wyszukiwanie